JAK ZNIECHĘCIĆ DZIECKO DO NAUKI JĘZYKA?

JAK ZNIECHĘCIĆ DZIECKO DO NAUKI JĘZYKA?

Dziś przekornie będzie, bo proponuję poradnik-odradnik, czyli czego nie robić, żeby coś zrobić.

A wszystko zaczęło się od niewinnej rozmowy:
-Czy łatwo jest zniechęcić dziecko do nauki języka?-spytałam kiedyś koleżankę.
-Nie. Jak dziecko jest zmotywowane, to żeby je zniechęcić, to naprawdę nauczyciel musi się natrudzić. – odpowiedziała.
I była bardzo przekonująca w swojej opinii. A szkoda, bo aby zniechęcić dziecko do nauki języka, tak naprawdę niewiele trzeba i wcale nauczyciel nie musi być tym ‘złem koniecznym’. Bardzo dużym demotywatorem do nauki są rodzice!


Poniżej zamieszczam 5 grzechów głównych rodziców:


1. ‘Jak to nie wiesz, jak to napisać? Nawet najłatwiejszego słowa nie umiesz przeczytać?’

Wielu rodziców zapomina, że nauka języka (nie tylko obcego, ale też ojczystego) to proces, w którym nie wszystkie kompetencje trenujemy jednocześnie. Małe dziecko zanim zacznie mówić, najpierw słucha i wykonuje czynności, które tłumaczy mu mama. Czytanie i pisanie są kompetencjami, na których koncentruje się później. I nawet wtedy należy cierpliwie i wytrwale towarzyszyć dziecku, bo minie trochę czasu, zanim uczeń nauczy się liter oraz zrozumie i nauczy się zasad czytania i pisania w obcym języku. W języku angielskim inaczej mówimy, a inaczej piszemy wyrazy, zwykle zasady nie są oczywiste, a gdy dorzucimy do tego wyjątki i kłopotliwe th to naprawdę można się pogubić. Dlatego pamiętajmy, że ‘nie wiem’, które mówi dziecko, nie zawsze oznacza brak wiedzy. Często jest to zwykła niepewność i strach przed popełnionym błędem (jeszcze przed rodzicem, który mówi w danym języku). A pamiętajmy, że na błędach uczymy się najlepiej!


2. ‘Tyle się już uczysz i dalej nie wiesz jak zapytać o drogę?’

No, może być tak, że dziecko jeszcze nie wie. Pewnie w tym roku uczyło się pogody, części garderoby, jedzenia lub wyrażania emocji i na spacer po mieście nie starczyło już czasu. I dobrze, bo nie da się poruszyć wszystkich tematów na raz (zresztą, gdyby się dało to przecież co roku dzieci musiałyby się uczyć tego samego, a to byłoby strasznie nudne!). Być może wie, ale zapomniało lub woli powiedzieć, że nie wie, żeby nie musieć rozmawiać z obcą osobą. Rodzice mają tendencję do zbyt pochopnego oceniania sytuacji. A ilu z nas na wyrywki potrafi powiedzieć, jak w innym języku zapytać o drogę, kupić coś w sklepie, czy poprosić o wymianę ręcznika w hotelu? 

3. ‘Idź, przecież wiesz jak kupić wodę, uczyłeś się tego!’

A czy każdy ośmio- czy dziesięciolatek będzie miał odwagę zapytać o coś obcą osobę, nawet w języku polskim? Nie! A przecież polski zna, to w czym problem? W tym, że wiedza to jedno, a dziecięce rozterki to drugie. Odezwać się do obcej osoby może być naprawdę stresującym przeżyciem dla dziecka (szczególnie takiego w wieku wczesnoszkolnym, które wstydzi się nawet własnego cienia), a co dopiero zapytać o coś w obcym kraju i języku. Zamiast stresować dziecko, spróbujmy dać mu przykład i sami załatwmy to, co potrzebujemy, pokazując dziecku, że nie jest to takie trudne i za jakiś czas na pewno samo będzie w stanie dogadać się za granicą.


4. ‘Ucz się, żebyś nie skończył jak mama.’


No, ten argument też najszczęśliwszy nie jest. Bo przecież mama jest najlepsza, więc co to w ogóle znaczy? Poza tym mama przecież sobie jakoś radzi bez tego języka i jest dobrze, więc ja też dam radę! Jeśli już musimy koncentrować się na niedoskonałościach rodzica, to raczej pokażmy, że rodzic też musi się uczyć i starać dużo bardziej niż dziecko, dlatego warto uczyć się w wieku szkolnym, ponieważ wymaga to dużo mniej wysiłku.


5. ‘Jak się mówi kot po angielsku?’

Metoda translatorska uznawana jest już za przestarzałą i mało efektywną. Teraz dzieci uczą się (a przynajmniej powinny, w mojej opinii) wyłącznie w danym języku, a tłumaczenie wyrazów opiera się na korzystaniu z obrazków, przedmiotów nas otaczających lub gestów. Może się więc zdarzyć, że dziecko kompletnie nie operuje w językach wymiennie i nie kojarzy odpowiedników polskich, bo zwyczajnie nie jest tak uczone. I dobrze! A rodziców zachęcam bardziej do wskazywania, rysowania, pokazywania niż pytania o słówka po polsku (patrz: JAK PRACOWAĆ Z DZIECKIEM W DOMU).




Kasia Charatonik

Komentarze

  1. Zasadniczo zazwyczaj niepokojącą kwestią jest chory ambicjonalizm rodziców, brak umięjętności udzielenia informacji zwrotnej oraz demobilizujące zdania-killery, które podcinają skrzydła

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dlatego liczymy na to, że rodzice (a może i niektórzy nauczyciele) po przeczytaniu takiego artykułu bardziej zdroworozsądkowo będą podchodzili do rozwoju językowego swoich dzieci i uczniów.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

JAK PRACOWAĆ Z DZIECKIEM W DOMU